"Nie zawsze po wyglądzie człowieka go ocenisz. Musisz wejść w głąb jego duszy." - Karolina Wollnik
Calum
-Może po tym zmienisz zdanie?
Pocałowałem ją. Kolejny raz pocałowałem tą pociągającą wariatkę. Dlaczego ją tak nazwałem? Ponieważ wariacko się w niej zakochiwałem. To jest nienormalne! Przecież jej nie znam. Chciałem sprawić, by tym pocałunkiem uwierzyła, że nie jestem taki jak inni. Bo nie jestem. Ci, którzy ją tak traktują to identyczne pasożyty. To nie był ten sam jak na korytarzu. Ten był bardziej szczery, czuły. Nie wierząc w to, ona go odwzajemniła. Pogłębiałem pocałunek, aż nasze języki zatańczyły niebezpiecznego walca. Nigdy się tak nie czułem, jak teraz. Może to szczeniackie i babskie, ale poczułem wiercenie w brzuchu. Przyjemne wiercenie. Jakby w moim brzuchu powstała polana i motyle latają oraz przeskakują z jednego kwiatka na drugi. Nie chciałem przestawać. Wyobraziłem sobie, że stoimy nad pięknym wodospadem, gdzie nie ma nikogo. Jesteśmy sami. Ja i Bethany. Jej delikatne usta smakowały truskawką. Na sam smak uśmiechnąłem się, nie przestając jej całować. Lubię truskawki. Lecz zawsze co piękne, musi się kiedyś skończyć.
Oderwaliśmy się od siebie. Wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Jakbyśmy wyczytali, że zależy nam na drugiej osobie. Ona seksowanie przygryzła wargę, na co się cicho zaśmiałem. Ona potrafiła podniecić tylko spojrzeniem. Ale skoro tak działała, to to nie mogło być zwyczajne spojrzenie.
-To jak? Uczynisz mi ten zaszczyt i dasz się zaprosić na shake'a i opowiedzieć mi swoją niezwykła historię?
-Oczywiście, że t.. - chwilę się zawahała. - Tak. - uśmiechnęła się.
Złapałem ją za rękę i ruszyliśmy w stronę mojego pięknego rumaka. To porshe jest cudowne! Dbam o nie jak o własne dziecko. Otworzyłem jej drzwi po stronie pasażera, a sam udałem się na miejsce kierowcy. Przekręciłem stacyjką, odpaliłem auto. Wraz z piskiem opon wyjechaliśmy spod parkingu szkolnego.
-Uwielbiam to robić. - powiedziałem po chwili milczenia.
-Co takiego?
-Jechać jak wariat, tylko po to, by zapomnieć o tym złym świecie, w którym nie ma prawdziwej miłości i wszyscy są oszustami.
Milczała. Spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem, ale uśmiechnęła się.
-Too.. - zacząłem. - Może już zaczniesz?
-Ale co?
Poważnie? A o co cię cały czas proszę?
-Historia o twoim życiu.
-Ahh.
Bethany
Czy ja tak szybko uległam? Czy ja tak szybko uległam?! Co ja najlepszego zrobiłam?! No cóż, nie dziwię się mojemu postępowaniu, ponieważ Hood od jakiegoś czasu mi się podobał.
-Więc tak. Zaczęło się to od zabójstwa moich rodziców. - przerwałam. - Zostali oni porwani. Miałam trzynaście lat. Byli nadziani, ale zawsze nasza rodzina była skromna. Nie wiedziałam co się stało i czekałam na nich pod drzwiami. Zauważyłam wsuwającą się karteczkę pod drzwi. Było na niej
napisane
"Słoneczko.. Nic nie zrobimy twoim rodzicom, jeżeli nie pomyślisz swoją mała główką i nie wykombinujesz 100 tysiaków. Na pewno wiesz, gdzie twoi starzy trzymają kasę, więc masz na to dziesięć minut. Jeżeli nie zgarniesz tego, na co czekam, będziesz oglądała jak twoi starzy giną. Tego chyba nie chcemy, prawda?"
Zaczęłam płakać. Nie wiedziałam co zrobić. Osunęłam się po ścianie i szlochałam, aż ktoś wszedł do domu. Szarpnął mną i uderzył w twarz. Zaprowadził mnie do samochodu. Zatrzymaliśmy się przy jakimś starym, zniszczonym magazynie. Byli tam moi rodzice. Byli cali z krwi. Zaczęłam krzyczeć. Chciałam do nim podbiec, ale po raz kolejny zostałam uderzona. Powiedziałam, że nie mam pieniędzy i w tym momencie.. - znowu przerwałam a po moich policzkach powoli lały się słone krople.
Calum to zauważył i po chwili odparł.
-Jeżeli nie chcesz, nie musisz dalej mówić
-I w tym samym momencie. - kontynuowałam dalej. - W tym samym momencie moi rodzice byli brutalnie torturowani. Kopani, bici. Widać było, że są wykończeni. Facet, który chciał ode mnie tych pieniędzy wycelował we mnie spluwą. Moja mama z resztkami sił krzyknęła, by zabiła ich, a mnie oszczędził. I tak się stało. Zostali postrzeleni.
Nawet nie wiedziałam, że dojechaliśmy do kawiarni. Zaczęłam płakać. Płakać jak najęta. Hood szybko zareagował i przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w jego umięśniony tors i poddałam się. Nie miałam sił. Płakałam. On głaskał mnie po włosach i robił przyjemne kółeczka na moich plecach. Poczułam, że jego t-shirt robi się mokry.
-Przepraszam.
-Za co? - zapytał zdziwiony brunet.
-Za to, że prze ze mnie masz mokrą i brudną koszulkę.
-Od czego są proszki i płyny oraz pralka? - zaśmiał się cicho.
Jego śmiech był muzyką dla moich uszu. Był tak cudowny, tak samo jak jego oczy. Cały był cudowny. Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia i dalej nie wierzę, ale zobaczymy jak się "nowa" historia potoczy.
-Już lepiej?
-Lepiej. To co, ten shake dalej aktualny? - na moje pytanie od razu zerwał się na równe nogi, a ja wraz z nim.
-Oczywiście!
Reszta dnia minęła nam bardzo miło. Poznaliśmy się bliżej i coraz bardziej mi się podobał. Zobaczyłam wszystkie jego tatuaże i jestem pod wrażeniem. Zawsze marzyłam by mieć tatuaż. Chociaż taki malutki. Na nadgarstku i nad obojczykiem. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się cały czas. Przy nim naprawdę czułam się przyjemnie, bezpiecznie. Pięknie. Po kilku godzinach poznania, czuję się przy nim bezpiecznie.
-"Może od razu przejdziemy do związku, a po tygodniu do ślubu i w czasie miesiąca miodowego zrobimy sobie dziecko?"
-Jestem za.
-Czekaj, co?
-Jestem za związkiem, ślubem oraz dzieckiem. - mówiąc to uśmiechnął się cwaniacko. Tak seksownie.
-Ale ja.. - tu się zatrzymałam.
Czy ja myślałam na głos?! Jasne gwint! Czułam jak się rumienię. On na ten widok przygryzł wargę. Dlaczego musi być tak pociągający. Nie wierzę, że taka myśl przychodzi mi do głowy, ale najchętniej poszłabym z nim do toalety, ściągnęła jego koszulkę i zaczęła całować tors, a usta traktować jako tort, który nigdy się nie kończy.
-O czym tak perełka myśli?
"Perełka". Nigdy nikt do mnie tak nie powiedział. Nikt.
-Perełka.. - ponownie poczułam jak moje oczy się zaszkliły.
-Hej, uraziłem cię czymś? - w jego głosie było słychać troskę.
-Nie. - zaśmiałam się. - Po prostu nikt nigdy tak do mnie nie powiedział.
-Nikt nie sprawiał ci komplementów? - był zdziwiony.
-Nie, nikt.
-Tak niesamowita osoba jak ty, powinna je słyszeć kilka razy na dzień.
Chwycił moją dłoń, lekko ją głaszcząc. Po chwili wstał i dosiadł się obok mnie. Przytulił mnie, a ja wykorzystując to wtuliłam się w niego jak tylko mogłam. Głaskał mnie po plecach szepcząc do ucha "Jesteś cudowna". Nie zorientowałam się kiedy zasnęłam w jego objęciach.
_________________________________________________
Muszę wam coś napisać.. Nie dawno pewna dziewczyna napisała mnóstwo kochanych słów na temat bloga i rozdziałów. Dało mi to pewną energię i wenę. Nie piszę tego dlatego, żeby wymusić od was komentarze. Nie. Nigdy nie wierzyłam, że podczas komentowania może to tak zmotywować. Jeżeli podoba wam się blog, to pomagajcie. Komentujcie, wspierajcie.
-Przepraszam.
-Za co? - zapytał zdziwiony brunet.
-Za to, że prze ze mnie masz mokrą i brudną koszulkę.
-Od czego są proszki i płyny oraz pralka? - zaśmiał się cicho.
Jego śmiech był muzyką dla moich uszu. Był tak cudowny, tak samo jak jego oczy. Cały był cudowny. Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia i dalej nie wierzę, ale zobaczymy jak się "nowa" historia potoczy.
-Już lepiej?
-Lepiej. To co, ten shake dalej aktualny? - na moje pytanie od razu zerwał się na równe nogi, a ja wraz z nim.
-Oczywiście!
Reszta dnia minęła nam bardzo miło. Poznaliśmy się bliżej i coraz bardziej mi się podobał. Zobaczyłam wszystkie jego tatuaże i jestem pod wrażeniem. Zawsze marzyłam by mieć tatuaż. Chociaż taki malutki. Na nadgarstku i nad obojczykiem. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się cały czas. Przy nim naprawdę czułam się przyjemnie, bezpiecznie. Pięknie. Po kilku godzinach poznania, czuję się przy nim bezpiecznie.
-"Może od razu przejdziemy do związku, a po tygodniu do ślubu i w czasie miesiąca miodowego zrobimy sobie dziecko?"
-Jestem za.
-Czekaj, co?
-Jestem za związkiem, ślubem oraz dzieckiem. - mówiąc to uśmiechnął się cwaniacko. Tak seksownie.
-Ale ja.. - tu się zatrzymałam.
Czy ja myślałam na głos?! Jasne gwint! Czułam jak się rumienię. On na ten widok przygryzł wargę. Dlaczego musi być tak pociągający. Nie wierzę, że taka myśl przychodzi mi do głowy, ale najchętniej poszłabym z nim do toalety, ściągnęła jego koszulkę i zaczęła całować tors, a usta traktować jako tort, który nigdy się nie kończy.
-O czym tak perełka myśli?
"Perełka". Nigdy nikt do mnie tak nie powiedział. Nikt.
-Perełka.. - ponownie poczułam jak moje oczy się zaszkliły.
-Hej, uraziłem cię czymś? - w jego głosie było słychać troskę.
-Nie. - zaśmiałam się. - Po prostu nikt nigdy tak do mnie nie powiedział.
-Nikt nie sprawiał ci komplementów? - był zdziwiony.
-Nie, nikt.
-Tak niesamowita osoba jak ty, powinna je słyszeć kilka razy na dzień.
Chwycił moją dłoń, lekko ją głaszcząc. Po chwili wstał i dosiadł się obok mnie. Przytulił mnie, a ja wykorzystując to wtuliłam się w niego jak tylko mogłam. Głaskał mnie po plecach szepcząc do ucha "Jesteś cudowna". Nie zorientowałam się kiedy zasnęłam w jego objęciach.
_________________________________________________
Muszę wam coś napisać.. Nie dawno pewna dziewczyna napisała mnóstwo kochanych słów na temat bloga i rozdziałów. Dało mi to pewną energię i wenę. Nie piszę tego dlatego, żeby wymusić od was komentarze. Nie. Nigdy nie wierzyłam, że podczas komentowania może to tak zmotywować. Jeżeli podoba wam się blog, to pomagajcie. Komentujcie, wspierajcie.